31 marca 2017

Czy można przekonać olbrzymów?

Rozwój intelektualny i moralny nie jest możliwy bez stawiania sobie trudnych pytań i szukania na nie odpowiedzi. Na tym powinno w dużej mierze polegać wychowanie w rodzinie, ale przede wszystkim w systemie edukacji - na samodzielnym rozważaniu przez młodzież dylematów, które stawiali sobie filozofowie od zarania dziejów, na budowaniu swoich własnych świadomych systemów wartości, uczeniu się rozumienia postaw innych niż nasza własna, podejmowaniu dyskusji w kwestiach światopoglądowych i etycznych, kwestionowaniu tego, co przyjęte a niesprawdzające się.

Dobrą okazję do tego stanowią lekcje etyki w szkole. Zaś doskonałym wsparciem dydaktycznym jest nowa propozycja książkowa wydana przez Fundację Wolność do Religii. 


"Czy można przekonać olbrzymów?" nie jest książką do czytania, nie jest to też książka, która daje odpowiedzi i gotową wiedzę. Wypełniona znaczącymi, zmuszającymi do myślenia rysunkami i korespondującymi z nimi, pojedynczymi pytaniami, inspiruje odbiorcę do stawiania sobie ważnych pytań i rozważania ich samodzielnie lub w grupie dyskutantów. Propozycja zainteresować powinna dorosłych w ich drodze samodoskonalenia, a głównie rodziców i nauczycieli, którzy szukają ciekawych materiałów wspierających edukację filozoficzną swoich dzieci. 


Rozważania, do których prowokuje książka mogą pomóc nie tylko zrozumieć świat, zbudować samego siebie, ale także wstrząsnąć tym, co, trwając na mocy bezrefleksyjnie przyjętej tradycji, może hamować i niszczyć. Zdolność zadziwiania się, stawiania pytań i szukania odpowiedzi to coś, co wyróżnia człowieka spośród innych zwierząt i dzięki czemu osiągnęliśmy tak wysoki poziom rozwoju cywilizacyjnego. W wychowaniu kolejnych pokoleń nie wolno nam zaniedbać nauki samodzielnego i krytycznego myślenia.


Nie uczmy więc dzieci przyjmowania bezrefleksyjnie norm i zachowań, ale zachęcajmy je  do nieustannego rozważania, kwestionowania, zastanawiania się, aby przez całe życie budowały świadomość świata, siebie, zachowań innych ludzi, a któregoś dnia może uda im się przekonać olbrzymów... 


Dorota Mentecka-Janek


28 marca 2017

Rekolekcje - obiekcje

Czas rzymskokatolickich rekolekcji wielkopostnych jest czasem budzącym liczne kontrowersje. Nie chodzi tu nawet o zdanie niewierzących i innowierców, którzy nagle czują się dziwnie nieswojo, gdy ich dzieci okazują się dla szkoły kłopotliwe. Kontrowersje budzi tu nie tyle fakt dominacji jednego wyznania, na którą trudno cokolwiek poradzić, ile kwestia przestrzegania prawa. 
Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej w sprawie warunków i sposobu organizacji religii w publicznych przedszkolach i szkołach:

§ 10. 
1. Uczniowie uczęszczający na naukę religii uzyskują trzy kolejne dni zwolnienia z zajęć szkolnych w celu odbycia rekolekcji wielkopostnych, jeśli religia lub wyznanie, do którego należą, nakłada na swoich członków tego rodzaju obowiązek. Pieczę nad uczniami w tym czasie zapewniają katecheci. Szczegółowe zasady dotyczące organizacji są przedmiotem odrębnych ustaleń między organizujący-mi rekolekcje a szkołą. 

2. O terminie rekolekcji dyrektor szkoły powinien być powiadomiony co najmniej miesiąc wcześniej. 

3. Jeżeli na terenie szkoły prowadzona jest nauka religii więcej niż jednego wyznania, kościoły i związki wyznaniowe powinny dążyć do ustalenia wspólnego terminu rekolekcji wielkopostnych. 

Tymczasem w Polsce, w wielu szkołach utarł się zwyczaj traktowania rekolekcji jako elementu obowiązkowego programu nauczania, wpisanego na stałe w roczny plan pracy szkoły. O żadnych zajęciach dydaktycznych w tych dniach najczęściej nie ma mowy. Co więcej, nauczanie religijne, a nieraz nawet msza oraz spowiedź, odbywają się częstokroć na terenie szkoły. Rodzicom, którzy oponują, szkoła oferuje dla ich pociech jedynie opiekę, choć zgodnie z treścią rozporządzenia nic nie usprawiedliwia (z wyjątkiem ogłoszenia dni wolnych pozostających w dyspozycji dyrekcji), całkowitego zaniechania w tych dniach prowadzenia normalnych zajęć edukacyjnych. 

Wychowawcy i nauczyciele przedmiotowi są zobowiązani do opieki nad uczniami podczas rekolekcji. Pozostaje to nie tylko w sprzeczności z zacytowanym fragmentem rozporządzenia, które wspomina tylko o roli katechetów, ale łamie Art. 53  pkt 6 "Konstytucji RP" 

Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych. 

oraz "Ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania" Art. 6, pkt 2:

Nie wolno zmuszać obywateli do niebrania udziału w czynnościach lub obrzędach religijnych ani do udziału w nich

Większości szkół publicznych nauczycieli o zdanie nie pyta, a niewielu jest tak odważnych, by zaprotestować, zaś większość nie widzi problemu w tej utrwalonej tradycją praktyce łamania prawa i stosowania przymusu religijnego. Jak inaczej można bowiem nazwać traktowanie wyznania jako oczywistości? A tym są ogólnoszkolne rekolekcje. Nikt wcześniej nie zbiera od opiekunów pisemnych deklaracji, nie pyta o to, ile dzieci będzie chciało uczestniczyć w trzydniowej katechizacji. Rekolekcje rzymskokatolickie są traktowane jak twardy fakt, o którym się informuje. 

Oczywiście rodzic ma wybór. Może dziecko zostawić na świetlicy, gdzie nie powinno być poddawane religijnej indoktrynacji nawet w tych dniach. Może dziecku napisać usprawiedliwienie i zrobić mu dni wolne... Nie zbliży się jednak w ten sposób do przestrzegania przepisów prawa ani do realizacji marzenia o tolerancji różnorodności światopoglądowej, którą każdemu Polakowi gwarantuje Konstytucja. Ona jedna, bo rzeczywistość społeczna, szczególnie w sferze publicznej, wygląda tak, jakby ci, którzy powinni stać na straży przestrzegania prawa, albo go nie znali, albo kompletnie nie szanowali.
Dorota Mentecka-Janek



kolorowanka wielkopostna