Tęczowy Piątek był akcją skierowana do polskich szkół w celu walki z homofobią i nauki tolerancji, głównie wobec osób o innej orientacji seksualnej czy "niestandardowej płci". Pierwotnie miał się on odbywać w około 200 szkołach, jednak po reakcji Ministerstwa Edukacji Narodowej, potępieniu przez Episkopatu Polski i groźbach ze strony środowisk konserwatywnych część dyrektorów zrezygnowała z udziału w akcji. W akcji promującej tolerancję wobec inności drugiego człowieka i przekazującej wiedzę o tym, że ludzie są różni.
Statystycznie w każdej klasie jest co najmniej jeden uczeń o innej orientacji seksualnej. Statystycznie w każdej szkole pracuje co najmniej kilka osób nieheteronormatywnych. Miałam w klasie osobę, którą znałam pod męskim imieniem, a która po uzyskaniu pełnoletności skorygowała płeć i dziś jest kobietą. Miałam nauczyciela geja. Nie wiem, czy jestem w stanie wyobrazić sobie dramaty, które przeżywali przez to, w jak nietolerancyjnym otoczeniu przyszło im się urodzić.
Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało media i szkoły, że organizowanie Tęczowego Piątku bez zgody rodziców to łamanie prawa. Ministerstwo uznało i ogłosiło, że orientacja seksualna to "wartość", a nie fakt. Ministerstwo Edukacji zignorowało tym samym wiedzę powszechną i osiągnięcia nauki. Ministerstwo dało znać, że postawa tolerancyjna, choć ujęta w programie oświatowym, nie musi dotyczyć homoseksualistów (choć polskie prawo zakazuje dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, tak jak na płeć, wyznanie, niepełnosprawność itd.). Ministerstwo rozumie rodziców, którzy chcą uczyć dzieci, że gejów można poniżać i gnębić w szkole, jeśli ich system wartości nie zezwala na akceptację lub choćby chłodną obojętność.
Przy okazji Tęczowego Piątku powołano się na trzy kwestie prawne. Jedna to fakt, że o działalności stowarzyszeń i organizacji na terenie szkoły musi współdecydować rada rodziców (w znanych mi przypadkach Tęczowy Piątek organizowali uczniowie lub nauczyciele, zgoda rady rodziców nie była więc wymagana). Druga, że udział ucznia we wszelkich pozaprogramowych akcjach ("tolerancja" jest w programie) musi mieć wyraźną zgodę rodzica, gdyż - i tu kłania się trzecie kwestia, wynikająca z Konstytucji - rodzice mają wyłączne prawo do decydowania o wychowaniu światopoglądowym swoich dzieci (to, że Maria Konopnicka była lesbijką, a Jarosław Iwaszkiewicz gejem to nie światopogląd, a fakty, podobnie jak fakt, że niektórzy ludzie żyją w związkach jednopłciowych, zgodnie ze swoją naturalną orientacją).
Tą opinią MEN ukręcił sobie bicz i to nie tylko na siebie, ale i na kolejnego aktora tej tragifarsy - Episkopat Polski, który karkołomnym sądem potępił "promocję środowisk LGBT" w szkole.
W facebookowych społecznościach "Nie chrzczę" i "Nasze dzieci nie chodzą na religię" rodzice dzieci szkolnych każdego dnia donoszą o odgórnie narzucanych szkolnych wyjściach na msze, o dniach papieskich, o święceniu tego czy owego, o celebracjach wizyt dostojników kościelnych, o rekolekcjach organizowanych w szkole, o ściennych gazetkach propagujących wierzenia katolików, balach wszystkich świętych, wykonywaniu różańców, krzyży czy portretów świętych w ramach plastyki... W szkołach, które z założenia, jako publiczne, mają być równościowe, nie dyskryminować nikogo, nie propagować żadnej religii/ideologii i szanować wyłączne prawo rodzica do wychowania światopoglądowego dziecka. W szkołach, których historyczna misja polegała na wypieraniu ciemnoty, zabobonu przez oświatę, naukę. Każdego dnia jakaś polska szkoła łamie prawo do wolności wyznania i wolności wychowania religijnego. A jednak na szkolne msze rzymskokatolickie odbywające się kosztem lekcji i bez pisemnych zgód rodziców MEN nie reaguje w mediach, podczas gdy w obliczu incydentalnej lekcji tolerancji straszy dyrektorów wyciągnięciem konsekwencji zawodowych...
W dziwnym kraju żyjemy, gdzie system oświaty i rząd akceptują publiczną promocję ideologii, która wyklucza i potępia, a nie chcą otworzyć się na uczenie młodzieży akceptacji różnorodności i praw człowieka.
Na szczęście piękne i odważne gesty młodzieży dają światełko nadziei na lepszy świat.
Plakat "Przekażmy sobie znak pokoju". Kampania Przeciw Homofobii