W instytucie badawczym Wielki Magister Archeologii Stosowanej siedział właśnie nad zdjęciami fragmentów budowli dawnej cywilizacji homo sapiens. Mimo długich wieków studiów, nadal nie umiał zrozumieć życia tych dziwnych istot, po których niemal nic nie zostało w ziemskim pyle. Jego własny gatunek, homo nieznajomo, wydawał mu się daleko bardziej racjonalny, lepiej rozwinięty, ale zarazem nie tak skomplikowany. Nie umiał jednak wykluczyć, że jest w stanie nauczyć się czegoś, dzięki badaniu szczątków poprzedników, którzy przed milionami lat panowali na tej urodziwej planecie, komplikując wszystko do granic absurdu. Zamyślił się właśnie nad jakimś artefaktem nieznanego mu przeznaczenia, gdy do gabinetu wparował niesamowicie podniecony dziejokop, Kornelius w fioletowym fartuchu.
- W wykopaliskach prowadzonych na gruzach cywilizacji homo sapiens znaleźliśmy w końcu dowód, że była to kultura piśmienna!
- Znakomicie! Tak przypuszczaliśmy! Co odkryliście?
- Trzy różne dokumenty. Pierwszy to zaledwie nadpalona kartka mówiąca o jakimś Platonie, który musiał być czymś w rodzaju mędrca, autorytetu. Strzępek zawiera bardzo cenne informacje, które są dla nas przełomowe w badaniu cywilizacji naszych przodków. Otóż okazuje się, że kierowali się oni w życiu trzema zasadami – dobrem, pięknem i prawdą.
- A cóż znaczyły te pojęcia?
- Rozszyfrowaliśmy, że dobro to postępowanie zgodnie z normami, mające przynosić maksimum pożytku, nie czynić zaś szkody. Piękno wiąże się ze zmysłowym odbieraniem świata, piękne jest to, co cechuje proporcjonalność, harmonia, stosowność i umiar. Zaś prawda to zgodność stwierdzeń z faktycznym stanem rzeczy.
- O, to ciekawe... Cóż jeszcze głosił ten Platon?
- Nie wiemy. Reszta dzieła spłonęła. Ale mamy jeszcze dwie księgi! I to całe! Bardzo obszerne. Przebadaliśmy je i chyba znaleźliśmy fundament kultury homo sapiens!!!
- Moja ciekawość sięga zenitu, a radość rozsadza mnie! Opowiadaj!
- Otóż mamy księgę, pełną mitycznych wierzeń, której główną postacią jest człowiek - niepozorny, dokonujący jednak wielkich czynów. Księga pełna jest opisów rzeczy, które bez wątpienia homo sapiens uznawali za piękne, bo nawet nam łechcą mile zmysły. Nie mamy też powodów, by zarzucać sapiensom niezgodność treści księgi z prawdą, a na pewno nic, co odkryliśmy do tej pory nie przeczy prawu do takich ich wierzeń. Co jednak najistotniejsze – dobro wygrywa tu ze złem w całej okazałości! Na okładce książki widnieją symbole, które możemy uznać za sprawą zgromadzonych do tej pory danych za podniosłe, być może wskazujące na kult religijny. Wiesz, o Wielki Magistrze, jak sapiensowie cenili sobie złoto, ten mało praktyczny pierwiastek dający żółty blask, wiesz również, co symbolizowało dla nich oko, a nade wszystko, jak byli zwariowani na punkcie tej banalnej figury, jaką jest koło. Uważali ją za doskonałą! Otóż na okładce księgi widnieje złoty okrąg z okiem w środku oraz tytuł, będący przypuszczalnie nazwą ich bóstwa, Lord of the Rings, czyli, na ile umiemy to dobrze przetłumaczyć - Pan Kółek.
- To wiekopomne odkrycie, Korneliusie! Jakże się cieszę, że doczekałem tego dnia! No a trzecia księga?
- Trzecia księga była dla nas twardym orzechem do zgryzienia. Pozostaje ona bowiem w sprzeczności z pozostałymi dwoma źródłami. Pełno w niej rzeczy nie-pięknych, nie-dobrych i nie-prawdziwych. Zdaje się przeczyć rozumowi na każdym kroku. Ofiary, jakie ponoszą w niej ludzie są bezzasadne. Okrucieństwo, jakie opisuje jest nieznane nam z żadnej zbadanej cywilizacji. Po poznaniu poprzednich dwóch, zwątpiliśmy nawet, czy to na pewno dzieło homo sapiens. Występuje w nim bóstwo złe i łaknące krwi, które morduje całe miasta, rodziny, nawet dzieci. Mnóstwo tu przemocy, szczególnie wobec samic gatunku sapiens, niewoli, więzienia, zniszczenia... Cała księga jest bardzo niespójna, chaotyczna. Jest tu bardzo dużo praw zupełnie niepraktycznych społecznie i ekonomicznie, i z naszych wykopalisk wiemy, że nieprzestrzeganych przez homo sapiens. Nie możemy więc przypuszczać, że ludzie brali tę książkę na serio. Może w ogóle była mało znana, niepopularna, albo były to jakieś bujdy, wymysły. Pod koniec występuje tam opowieść o człowieku, który może nawet pasowałby do tych zasad Platona, ale zostaje poddany okrutnym torturom i mordowi, które zdają się być głównym sensem jego życia i o które sam się prosił. Potem występuje jeszcze potworny opis końca świata, taka chorobliwa fantazja, która przewyższa swą brzydotą prawdziwy kres kultury sapiensów... Na okładce zaś widnieje krzyż, czyli dwa odcinki przecinające się pod kątem prostym, a tu - narzędzie kaźni, na którym ginie jeden z setek bohaterów tej książki. Uważamy, że to jest wytwór wyobraźni, fantazja, odbiegająca od stanu faktycznego, więc zupełnie nieprawdziwa.
- To interesujące. A czy rozważyliście hipotezę, że w cywilizacji homo sapiens mogły istnieć różne kultury? I że to za sprawą konfliktu doszło do unicestwienia całego gatunku?
- Konfliktu między wyznawcami dobra-piękna-prawdy a wyznawcami morderczego bóstwa?
- Jest to jakaś hipoteza. Być może dalsze wykopaliska powiedzą nam czy prawdziwa...
Wielki Magister spojrzał zamyślony na fotografie artefaktów leżące przed nim na stole. Wzrok jego spoczął na zdjęciu ukazującym niedawno wykopany obiekt – drzwi z przyczepionym do nich małym błyszczącym kółeczkiem. Czyżby były to drzwi do świątyni homo sapiens? Jaka zagadka mogła czekać za tymi drzwiami i co powiedziałaby nam o tej zapomnianej cywilizacji?
Dorota Mentecka-Janek
gatunek ssaka
gatunek ssaka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz